Z książki Chrisa Andersona "Za darmo", którą właśnie czytam.
"Jeśli wydasz płytę, która następnie zostanie spiratowana, nie oznacza to, że piraci wzięli coś, co należy do Ciebie. Oni to zreprodukowali.
Nie ponosisz z tego powodu straty, co najwyżej MNIEJ ZYSKUJESZ.
Koszty to, co najwyżej ryzyko niezawarcia transakcji, ponieważ wersja legalna musiała konkurować na rynku z wersją piracką".
"Jeśli wydasz płytę, która następnie zostanie spiratowana, nie oznacza to, że piraci wzięli coś, co należy do Ciebie. Oni to zreprodukowali.
Nie ponosisz z tego powodu straty, co najwyżej MNIEJ ZYSKUJESZ.
Koszty to, co najwyżej ryzyko niezawarcia transakcji, ponieważ wersja legalna musiała konkurować na rynku z wersją piracką".
To nijak ma do tego, co napisał Anderson. Jeśli ktoś ci podpieprzy samochód, to tego samochodu nie masz. Jak ktoś skopiuje Twoją płytę, to dalej ją masz. Nie?